Lew w towarzystwie zwierząt
Streszczenie
Lew, chcąc ułatwić sobie polowanie, zawarł sojusz z innymi zwierzętami. Koza złapała jelenia, a lew podzielił zdobycz, przyznając sobie większość pod pretekstem swojej siły i odwagi. Zwierzęta milczały, a lew zabrał wszystko dla siebie. Bajka uczy, jak silniejsi mogą wykorzystywać słabszych i jak ważne jest zachowanie czujności.
Treść bajki
Lew zmiarkowawszy, że mu trudno samemu chodzić na łowy,
postanowił stowarzyszyć się z innymi zwierzętami,
i aby sobie umniejszyć trudów,
obszedł swoich sąsiadów i zaprosił ich grzecznie na jutrzejszą rozrywkę polowania.
Jakże mogli lwu odmówić podobnej grzeczności!
Polem była to rzecz łaskotliwa,
a bojaźń więcej tu miała wagi niż dobre chęci.
Taki to jest los słabszych, i nie ma na to sposobu.
Krowa, koza i owca przyrzekły
w porę na przeznaczonym miejscu się stawić.
Koza przepędziła noc całą na urządzeniu samołówki,
i tak ją dobrze zastawiła, że w niej złapał się jeleń.
O tym dała znać swoim przyjaciołom polowania,
przyszli więc niezwłocznie, a lew najsamprzód.
— A winszuję pani kozo — rzekł lew —
wyśmienicieś rzecz swoją zrobiła, prawdziwie suty jeleń.
Zobaczmy, ile nas jest? Wszak tak, owco, jest nas czworo?
— Tak mi się zdaje, łaskawy panie! — rzekło bojaźliwe zwierzę —
albo raczej tylko troje,
jeżeli mnie do tego liczyć nie raczysz.
— A czemużbyśmy i ciebie nie mieli do nas rachować?
Jesteśmy stowarzyszeni przyjaciele polowania,
a ja jestem lew honorowy;
tak, jest nas czworo, rachunek dokładny, czworo.
Potem rozdzielił jelenia na cztery części i rzekł:
— Pierwsza część należy mi jako naczelnikowi, bo jestem lwem;
druga należy mi prawnie, a tem prawem, jak wiecie, jest prawo mocniejszego.
Trzecia część, jak to łatwo pojąć możecie, należy mi za waleczność i odwagę;
zostaje jeszcze część czwarta, i oto leży;
obaczmy, kto ma ochotę wziąć ją?
Wszyscy milczeli z pokorą,
a lew zabrał sam całą zdobycz.
postanowił stowarzyszyć się z innymi zwierzętami,
i aby sobie umniejszyć trudów,
obszedł swoich sąsiadów i zaprosił ich grzecznie na jutrzejszą rozrywkę polowania.
Jakże mogli lwu odmówić podobnej grzeczności!
Polem była to rzecz łaskotliwa,
a bojaźń więcej tu miała wagi niż dobre chęci.
Taki to jest los słabszych, i nie ma na to sposobu.
Krowa, koza i owca przyrzekły
w porę na przeznaczonym miejscu się stawić.
Koza przepędziła noc całą na urządzeniu samołówki,
i tak ją dobrze zastawiła, że w niej złapał się jeleń.
O tym dała znać swoim przyjaciołom polowania,
przyszli więc niezwłocznie, a lew najsamprzód.
— A winszuję pani kozo — rzekł lew —
wyśmienicieś rzecz swoją zrobiła, prawdziwie suty jeleń.
Zobaczmy, ile nas jest? Wszak tak, owco, jest nas czworo?
— Tak mi się zdaje, łaskawy panie! — rzekło bojaźliwe zwierzę —
albo raczej tylko troje,
jeżeli mnie do tego liczyć nie raczysz.
— A czemużbyśmy i ciebie nie mieli do nas rachować?
Jesteśmy stowarzyszeni przyjaciele polowania,
a ja jestem lew honorowy;
tak, jest nas czworo, rachunek dokładny, czworo.
Potem rozdzielił jelenia na cztery części i rzekł:
— Pierwsza część należy mi jako naczelnikowi, bo jestem lwem;
druga należy mi prawnie, a tem prawem, jak wiecie, jest prawo mocniejszego.
Trzecia część, jak to łatwo pojąć możecie, należy mi za waleczność i odwagę;
zostaje jeszcze część czwarta, i oto leży;
obaczmy, kto ma ochotę wziąć ją?
Wszyscy milczeli z pokorą,
a lew zabrał sam całą zdobycz.
Komentarze
Brak komentarzy. Bądź pierwszy i podziel się swoją opinią!
Dodaj komentarz